Moja Mentalna Fotografia
Biorąc
udział w kursie internetowy dotyczącym współpracy
międzypokoleniowej pod nazwą Archipelag
Pokoleń, chciałam
podzielić się z Państwem zadaniem domowym wykonanym
w pierwszym tygodniu kursu. Uczestnicy, w zależności od wieku mieli wypowiedzieć się jak postrzegają starsze pokolenia albo jak nas ocenia pokolenie młodsze. Mieliśmy również stworzyć mentalną fotografię, przypominając sobie znaczący moment w życiu, w którym brał udział ktoś dla nas ważny, a reprezentujący inne pokolenie i spróbować go opisać. Pisząc to, myślałam również
o naszych czytelnikach. Oto moja Fotografia, mój kawałek życia...
w pierwszym tygodniu kursu. Uczestnicy, w zależności od wieku mieli wypowiedzieć się jak postrzegają starsze pokolenia albo jak nas ocenia pokolenie młodsze. Mieliśmy również stworzyć mentalną fotografię, przypominając sobie znaczący moment w życiu, w którym brał udział ktoś dla nas ważny, a reprezentujący inne pokolenie i spróbować go opisać. Pisząc to, myślałam również
o naszych czytelnikach. Oto moja Fotografia, mój kawałek życia...
Chciałam podzielić się z
Państwem moim wspomnieniem babci, matki mojej mamy. Na początku
zwierzę się, że nie lubię przywoływać czasu przeszłego, nie
wracam wspomnieniami do odległych chwil, nawet tych
najszczęśliwszych, a wszystko po to żeby siebie nie ranić. Nie
chce czuć wzruszenia, i żalu za czymś, co bezpowrotnie odeszło, a
przede wszystkim tęsknoty za osobami, których już nie ma. Ważne
jest tu i teraz. I tak mi lepiej żyć. Chcąc się rzetelnie
wywiązać z zadania musiałam jednak sięgnąć do wspomnień. Od
razu pomyślałam o babci Karolinie, którą bardzo kochałam, i dla
której byłam zawsze wesołą Dorotką. Była mądrą i dobrą
osobą, cierpliwą i wyrozumiałą. To ona godziła i scalała
rodzinę, to przy jej świątecznym stole było najlepiej,
najcieplej, najszczęśliwiej. Od zawsze wspierała moją mamę, a
potem ja znalazłam w niej oparcie kiedy zaczęłam mieć własne
zdanie. Do mojej mamy mówiła – zostaw, sama do tego dojdzie własną drogą. Umiała bardzo dobrze gotować i szyć na
maszynie. Do dziś pamiętam niepowtarzalny smak zrobionego przez nią
pasztetu i nigdy nie zapomnę uszytej przez nią mojej komunijnej
sukienki. Była silną kobietą, zdecydowaną i wytrwałą w swych
postanowieniach. Zawsze elegancka, umalowana, w nienagannej fryzurze
i dobrze skrojonej sukience. Nie wyglądała na swój wiek, a już
na pewno nie na typową babcię staruszeczkę. Moja mama mówiła o
niej – babcia to była taka paniusia. Odeszła kiedy byłam
jeszcze młodą dziewczyną na pierwszym roku studiów, ale to
wystarczyło żeby ją dobrze zapamiętać. Na „fotografii”,
siedzę teraz przy stole w jej dużej, jasnej kuchni. Jemy razem
śniadanie, i rozmawiając planujemy dzień. Drugie „zdjęcie”,
to nasz spacer na piotrkowski stary cmentarz, na którym kilka lat
wcześniej pochowała swojego męża, mojego dziadka, a na który
lubiłam z nią chodzić od zawsze. Słuchałam wtedy jej opowiadań.
To właśnie babcia przekazała mi rodzinne historie, nakreśliła
drzewo genealogiczne, pokazała groby przodków, nauczyła szacunku
do tego miejsca. Nigdy nie zapomnę mojego Piotrkowa, do którego
przyjeżdżałam z rodzicami,a później wskakiwałam w pociąg do
niego już sama. Kamienica, w której mieszkali dziadkowie została
kilka lat temu wyburzona, i nie ma już śladu po dawnym miejscu.
Zdążyłam je jednak pokazać mojemu dorastającemu wówczas synowi,
przekazując jak najwięcej usłyszanych historii, ale on
reprezentuje już inne pokolenie. Słuchał ale czy to będzie chciał
zapamiętać?.... Po babci zostało kilka pielęgnowanych przeze mnie
pamiątek i stary album ze zdjęciami. I coś jeszcze... I to coś
jest bardzo istotne, bowiem ukształtowało na stałe moje
postrzeganie osób starszych. Patrze na nich poprzez pryzmat kobiety,
która urodziła w latach wojny moją mamę – zaradnej,
doświadczonej i mądrej życiowo. Wiek podeszły często kojarzy się
z niedołężnością, zaniedbaniem, chorobą, brakiem kontroli nad
własnym organizmem czy śmiercią, i to właśnie ze względu na
swoje cechy fizyczne, osoby starsze często są uważane za niezdolne
do samodzielnej egzystencji i spychane na margines w wielu obszarach
życia społecznego. Ja w starzejących się ludziach widzę przede
wszystkim tą mądrość, autorytatywność i znajomość życia.
Wiem, że każdy z nich ma swoją historię, którą mógłby
opowiedzieć, każdy z nich z pewnością dźwiga bagaż doświadczeń,
którym mógłby się podzielić. Nie ulegam stereotypom, nie
oceniam. Szanuję i uczę się od ludzi dużo starszych ode mnie i
ubolewam, że te wspomniane wartości w coraz mniejszym stopniu
definiują społeczny obraz starości. Podczas mojej ponad
dwudziestoletniej pracy w Miejskiej Bibliotece Publicznej w
Katowicach spotykam seniorów w różnym wieku, także takich którzy
reprezentują pokolenie moich dziadków. Nie przypominam sobie by
były to osoby zmęczone, zgorzkniałe i niechętne wszystkiemu.
Otaczający mnie ludzie w jesieni życia cechuje pogoda ducha, chęci
do działania mimo upływu lat i świadomość trwającej wymiany
pokoleniowej. Są wśród nich działaczki zaangażowane w życie
lokalnej społeczności, osoby aktywne w życiu codziennym, biorące
również udział w wydarzeniach naszej Filii. Starają się,
organizują, zabiegają, pomagają innym. Zawsze promienne,
uśmiechnięte, serdeczne. Bardzo chciałabym aby młode pokolenie
zmieniło postrzeganie starzejących się osób, nie popadało w
uproszczone przeświadczenie o bezwartościowości starszego
pokolenia bowiem to destrukcyjnie wpływa na ich relacje społeczne,
obniża samoocenę i nieodwracalnie na gorsze zmienia samopoczucie.
Dorota Gorczyńska
Komentarze
Prześlij komentarz