Do Warszawy, do rodziny,
przybył kundel  w odwiedziny.
Chciał zobaczyć się na chwilkę
ze swym starym wujkiem  wilkiem,
lecz przez drzwi mu warknął wujek,
że dziś gości nie  przyjmuje.

Chciał pogadać z krewnym szpicem,
szpic go wygnał na  ulicę.
Każdy jakieś miał wykręty:
stryjek jamnik był  zajęty,
babka seter miała gości,
wuj mops poszedł grać gdzieś w  kości.

Kundel się na nogach słaniał                                               
od mieszkania do  mieszkania,
pod murami chyłkiem, bokiem
wlókł się, biedny krok za  krokiem
i powtarzał z płaczem rzewnym:
- Ach, źle być ubogim  krewnym!